A ja się cieszę, bo od soboty - od kiedy zaczęłam szukać - czuję się jak turysta w mieście, w którym juz przecież trochę mieszkam . Jeden kesz znalazłam w siebie w domu - no nie, że w przedpokoju, ale jakieś 15 m niżej (rzeczywiście, mieszkam w pięknej kamienicy, ale jakoś do tej pory uważałam ten fakt za moją jedynie osobistą opinię).