No to po dzisiejszym rowerowym keszobraniu udało mi się rozbić setkę i dorzucić jeszcze kilka, żeby za jednym razem rozprawić się z odznaką PTTK. W sumie zajęło mi to aż dwa i pół roku, ale rozpędziłem się dopiero niedawno, po tym jak dorobiłem się porządnego telefonu